Najbardziej elegancko, bo na galowo, wrzesień witają uczniowie. Wiemy, że za tą elegancką formą nie kryje się sympatia. A szkoda, bo to czas, który ma naprawdę dużo uroku. Potrafili go dostrzec ci, którzy nazwali ten miesiąc wrześniem i pajęcznikiem.
Pierwsza, powszechnie stosowana nazwa pochodzi od kwitnących w tym czasie wrzosów. Może więc dziwić, dlaczego po sierpniu nie następuje właśnie wrzosień. Tym bardziej, że gdyby rozwinąć skrzydła wyobraźni, to w takiej nazwie można dopatrzeć się nie tylko połączenia słów ‘wrzos’ i ‘jesień’, ale także przedsionka tej pory roku. W okresie prapolskim wrzosy nazywano jednak wrzesami, stąd więc i wrzesień.
Z kolei druga nazwa bieżącego miesiąca nawiązuje do – unoszonych przez wiatr – pajęczyn babiego lata. Tych, które na swoim obrazie uwiecznił Chełmoński. Jak się okazuje, te malarsko i poetycko nastrajające pajęcze nici mają (oprócz romantycznej) bardzo określoną rolę. Służą bowiem pająkom do przelotu, na odległość nawet kilku tysięcy kilometrów! Więcej ekscytujących szczegółów znajduje się na pewno w publikacjach z arachnologii. Mnie jednak – jak przystało na człowieka zajmującego się słowem – bardziej ciekawi, jaki związek z delikatnością tych nitek ma mało subtelnie brzmiąca baba.
Jedni sugerują analogię do siwych włosów starej kobiety (dawniej zwanej właśnie babą). Inni – do jesieni życia albo późnej miłości. Teorii jest więcej. Każda z nich, a także nazwy września pokazują jednak, jak silny dawniej był związek człowieka z naturą. A także jak uważnie ludzie obserwowali jej rytm i zachodzące w niej zmiany.
I nie byłabym w pełni sobą, gdybym nie wykorzystała wątku natury do nawiązania do czegoś, co zajmuje mnie równie mocno jak słowa. Do ogrodu. Warto zaprosić do niego roślinę, która podzieliła się z wrześniem nazwą. Wrzos bowiem to nie tylko urodziwa powierzchowność. Kryje się pod nią całe bogactwo zalet. Czy w tym kontekście wrzesień nie nabiera jeszcze większej wartości, mimo że przynosi jesień?